Monday, September 23, 2013

Rozdział 7 cz. 1

Rozdział 7
cz. 1

Więc zobaczę go jeszcze raz. Na samą myśl uśmiechnęłam się w duchu. Może nie powinnam? Muszę dowiedzieć się czym się zajmuję, co robi. Nie mogę spędzać z kimś czasu, jeśli nic o nim nie wiem. Nigdy tak nie robiłam i nie powinnam zaczynać. Tak będzie lepiej dla mnie.

Była dopiero 13:00 więc miałam czas do imprezy. Przebrałam się w luźniejsze ciuchy i zeszłam na dół. Byłam potwornie głodna, więc ugotowałam sobie zupkę chińską, ponieważ tylko ona została  mi w szafkach do jedzenia. Będę musiała wybrać się na zakupy. Ciekawe za co.. Poszłam do salonu i włączyłam bajki Disney'a. Kocham je oglądać! Leciała akurat "Simba", nie ma szans żebym na niej nie płakała. Czas mijał szybko na moich ulubionych bajkach. Ledwo zorientowałam się, że już wybiła 17:30. Poleciałam na górę, wzięłam prysznic i umyłam włosy. Owinęłam się w ręcznik i zajrzałam do szafy. Jak zwykle nie potrafiłam się zdecydować co na siebie włożyć. Wygrała sukienka od Ariany. W sumie nie jest od niej. Od 5 miesięcy jest pożyczona, Ari dała mi ją na jeden raz, na imprezę do klubu. Do tej pory nie oddałam jej tej najśliczniejszej "mojej" sukienki. Założyłam ją na siebie, jak zwykle wyglądałam w niej bosko. Nie, że jestem jakąś zadumaną księżniczkom, ale chodziło mi o to że sukienka świetnie leży. Nie wiem czy wyglądałam "seksi", ale mi się podobało. Wysuszyłam włosy i lekko się umalowałam: tusz i kredka. Tyle w zupełności mi wystarczało. Była już 18:50, więc wzięłam kopertówkę, włożyłam do niej telefon, pieniądze i klucze do domu. Z szafki na buty wyciągnęłam czarne, wysokie szpilki. Nie jestem w nich gigantyczna, na pewno nie przerosnę Liam'a. Wyszłam pod dom, który zamknęłam na dwa zamki. Usiadłam na schodach i czekałam. Ciekawe do jakiego klubu pójdziemy. Mam nadzieje, że nie będzie to 
jakiś klub dzi*ek. Widzę, czarną bmw Bruneta. Wstałam i poszłam w jego kierunku. Liam wysiadł i otworzył mi drzwi, jak ma to w zwyczaju. 
-Wyglądasz.. bosko.- szepnął mi na ucho i oblizał wargi.
Ja tylko wsiadłam do samochodu i wygodnie się usadowiłam. Miałam mu po drodze zadać kilka pytań, które dręczyły mnie już od dawna. Mój bohater usiadł za kierownicą i ruszył spoglądając na mnie. 
-Liam. Muszę się o coś spytać. Ja muszę to wiedzieć.- powiedziałam mu, patrząc w jego czekoladowe oczy. 
-Kotku, chcesz wiedzieć co robię w życiu? Nie mogę powiedzieć Ci nic więcej, oprócz tego, że jestem bokserem.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Mimo tego, że wiem iż coś ukrywał, powiedział mi coś o sobie. Uśmiechnęłam się do siebie. Wiedziałam, że nie chcę tego mówić. Nie wiem, dlaczego, ale to wiem. Popatrzyłam na Liam'a, który prowadzi auto. Był skupiony, a ja nie chciałam go odrywać od jazdy. Miał  na sobie: jego ulubione czarne rurki, czarną bluzę z nadrukiem i snapback'a. Wyglądał zabójczo. Mogę tak mówić, bo to nie znaczy że się w nim zakochałam, nie?
Dojechaliśmy pod jakiś klub i przystojniak otworzył mi drzwi. Szliśmy w kierunku sporej kolejki, widząc ją odechciało mi się imprezy. Ale Liam szedł w stronę wejścia. Kiedy doszliśmy kiwnął tylko ochroniarzowi i weszliśmy do klubu nocnego, w którym poczułam ostry zapach alkoholu i papierosów. Brunet musiał mieć nie złe znajomości, nie powiem. Objął mnie w pasie i powiedział:
-To będzie najlepsza impreza w twoim życiu, kotku.- i przygryzł mi ucho.
Przygryzienie nie bolało, a nawet mi się podobało.   Podeszliśmy do baru, a Liam spytał się mnie czy chcę się czegoś napić. Powiedziałam, że nie chcę, a on i tak zamówił 2 tequile. Był uparty. Podeszli do Nas jacyś ludzie. 3  plastikowe dziewczyny i 2 mięśniaków, którzy należeli do tych których kiedy zobaczysz, uciekaj. Nie byłam zadowolona, że mój partner musi z nimi gadać, ale cóż. 
-Liaam, bracie! Widzę, że załatwiłeś sobie kolejną, zajebistą dziwkę! Skąd ty je bierzesz?- zapytał nie znajomy mi facet, a jego słowa zabolały mnie.
Czy Liam spotyka się z tanimi kobietami? Myślałam że..
-Zamknij się stary.-warknął Liam, chyba zorientował się, że słowa jego kumpla mnie zabolały.
-O co chodzi? Bronisz szmatę?- odezwał się drugi, a jego słowa, znów uderzyły mnie w serce.
-Jeszcze jedno słowo..-powiedział Brunet i odeszliśmy z tequilami. 
W sumie ucieszyłam się, że już nikt nie nazwie mnie szmatą. 
-Przepraszam kotku. Usiądziemy gdzieś indziej, gdzie będziemy tylko we dwoje.- i poszliśmy to jakiegoś zakątka z dwoma wysokimi krzesłami obok siebie. Byliśmy tyłem do parkietu, a przodem do ściany. Właściwie od ściany oddzielał Nas tylko stolik. Liam jednym łykiem wypił całą szklankę ohydnego napoju. Nie chciałam wyjść na sztywniaczkę i sama napiłam się mocnego alkoholu. Już po 2 szklankach czułam, jak uderza mi to głowy. Liam był już przy 4 kieliszku, a ja przy każdym łyku mówiłam sobie, że to już ostatni. Nie chciałam się upić w trzy dupy, ale alkohol zbyt na mnie działał. 
-Zatańcz dla mnie, kotku.- powiedział brunet, a ja patrząc na niego wyszłam na parkiet
i stanęłam przed nim. Powoli zaczęłam tańczyć.
Co ja robię?


1 comment:

  1. Jejku!!! <333
    Świetny! :))
    Kocham to jak piszesz! <3
    Roździał? Hmm.. Ja każdy! Zajebisty <3
    Czekam na następny <333

    ReplyDelete