Rozdział 6
Siwe ściany, kilka zaśmieconych półek, zero roślinności.Duża szafa, jedyna w pokoju.Obok łóżka mała drewniana szafeczka, a na niej lampa. Na podłodze męskie ubrania, które jak się domyślam zostały zrzucone z łóżka, opakowanie po pizzy, puszki po piwie i masa innych rzeczy. Pościel była biała tak jaki i dwie poduszki obok mnie.Czułam jego zapach. Uspokajał mnie. Zajrzałam pod kołdrę: ubrana byłam w jakąś o wiele na mnie za dużą, męską koszulkę z napisem: I wanna F*ck You, i swoją bieliznę. Na szczęście nie był napalony na mnie. Dzięki Bogu! Byłam strasznie osłabiona po wczorajszych wydarzeniach, na samą myśli o nich chcę mi się płakać .Słyszałam dźwięki z telewizora. Więc jest tu, nie wyszedł, lecz siedzi w pokoju obok. Albo nie obok?
Co mam zrobić? Wyjść do niego i paradować w samych majtkach? Chociaż jego koszulka, gdy wstanę z pewnością je zakryje. Dlaczego nie odwiózł mnie do domu? Przecież powiedział, że to zrobi. Pamiętam tylko, że podjechaliśmy na stacje, bo on musiał spotkać się z jakimś kolegą, próbowałam nie usnąć, ale najwyraźniej mi się nie udało. Muszę coś zrobić. Nie będę leżeć w jego łóżku do końca świata, nie? Wstałam i usiadłam na łóżku. Jeszcze raz obejrzałam się po całym pokoju. Gdyby tu posprzątać było by całkiem ładnie. Drewniane drzwi były lekko uchylone. Zebrałam siły i już stałam na nogach i szłam w ich kierunku , starając się nie podeptać niczego, co było zupełnie nie możliwe. Otworzyłam je i zobaczyłam biały korytarz: na prawo były drzwi wejściowe, obok nich mała szafeczka na buty chyba. Na ścianie obraz morza, całkiem ładny. Korytarz prowadził do jakiegoś pokoju bez drzwi. Poszłam w jego kierunku i weszłam do salono-kuchni.Miał na prawdę ładne mieszkanie. Bo jak inaczej mam to nazwać? Po lewej meble kuchenne, lodówka, kuchnia i na środku mały blat, a dalej w głębi pokoju telewizor plazmowy i duża kanapa, a na niej siedział Liam. Gdy go zobaczyłam jakby się uspokoiłam. Przynajmniej wiem z kim jestem, nie? Oglądał jakiś horror, o ile się nie mylę. Chyba mnie nie słyszał bo nawet się nie obrócił. Szłam w jego kierunku, cicho stawiając stopy. Nie wiem dlaczego, nie chciałam zwracać na siebie uwagi.
-Dzień dobry kotku.- powiedział, nie odrywając wzroku od telewizora.
Przestraszyłam się okropnie, myślałam że mnie nie słyszał. Powoli moje serce się uspokajało. Zaczęłam iść szybciej i głośniej na kanapę. Usiadłam na drugim jej końcu, nie chcąc być blisko niego.
Lecz, on przybliżył się do mnie i objął w pasie. Czułam jego nieziemski zapach, który przyprawiał mnie o dreszcze. Nie, że mi się to podobało, ale potrzebowałam uścisku. Nie wiem dlaczego, ale położyłam głowę na jego ramieniu. Czułam się naprawdę bezpieczna. Byliśmy przyczepieni do siebie. Przypomniałam sobie wszystkie wczorajsze wydarzenia. Łzy napłynęły mi do oczu i zaczęłam płakać. Wtuliłam się do Liam'a jeszcze bardziej i położyłam głowę na jego torsie. Wziął mnie na kolana, i ułatwił wtulenie. Wyłączył telewizor i zaczął głaskać moją głowę. Płakałam, a on mnie a on przytulał mnie co raz mocniej. Nie znam go, a jego uścisk tak bardzo na mnie działa. Nie chciałam go puszczać, czułam się bezpiecznie. Nie przestawał głaskać moich włosów. Nie powinnam się do niego przytulać. Kim on dla mnie w ogóle jest? Przytulam nie znajome osoby. Ale ta osoba, mimo tego że była nie znajoma, uspokajała mnie. Może to i dobrze że wczoraj mnie nie odwiózł?
-Już jest dobrze, jestem przy tobie.- powiedział łagodnie.
Jest przy mnie, czuję i chcę go czuć przy mnie.Nie, nie Selena nie chcesz. Nie zakochuj się. Pamiętasz co było z Justinem? Właśnie. Z Liam'em może być tak samo. Chociaż czuję, że Liam jest zupełnie inny. Łzy ustawały, przestałam się trząść. Jak on na mnie działa?
-Nie jesteś głodna kotku?- zapytał mnie z troską.
Wymyślił mi bardzo kochane przezwisko, całkiem mi się podobało, nikt do mnie tak nigdy nie mówił. Znaczy mówił "kotku", ale nie tak jak on. Nie tak łagodnie i słodko. Nikt.
Byłam głodna i to jak. Od wczorajszego ciastka nic nie jadłam. Z resztą jem za dwóch.
-Jestem.-odpowiedziałam szczerze, nie odrywając głowy od jego torsu.-Ale... nie chcę mi się nigdzie ruszać.- powiedziałam cichutko, bo bałam się jego odpowiedzi. Co jeśli On już nie chcę mnie przytulać? Odpowiedz coś Liam!
-Mi też.- powiedział z uśmiechem.
Nie widziałam jego twarzy, ale wiedziałam, że się uśmiechnął. Wziął swój telefon i wykręcił numer do pizzeri. Świetnie, bo miałam ochotę na pizze. Zamówił ją i odłożył telefon na kanapę. Przytulił mnie mocniej. A ja rozkoszowałam się jego zapachem. Siedzieliśmy tak, przez około 15 min, w ciszy, do póki nie przyjechał nasze śniadanie. Dzwonek zadzwonił 1 raz, a Liam i ja nie zmieniliśmy pozycji. 2 dzwonek. Wiedziałam, że na 3, będę musiała go puścić. Mimo tego że było mi dobrze. Jest 3 dzwonek.
-Liam, pizza.- Powiedziałam cichutko i wyprostowałam się.
Widziałam jego twarz, a on moją. Był idealny. Zeszłam z niego z trudem, ponieważ nie chciał mnie puścić. Usiadłam na kanapie, po turecku i przytuliłam poduszkę. On obserwował mnie, po chwili z niechęcią wstał i poszedł otworzyć. Patrzyłam się na niego, widziałam jak wchodził na korytarz i znikł mi z oczu. Poczułam smutek, mimo tego iż wiedziałam, że zaraz wróci. To dziwne. Odwróciłam się i popatrzyłam w okno. Widok, na jakiś wysoki budynek. Mieszkał chyba na 5 piętrze. Nie wiedziałam w jakiej części miasta jesteśmy. Nie długo powinnam stąd iść. Nie znam gościa, a jestem tutaj. Dobrze, że dziś sobota, przynajmniej nie muszę iść do pracy.Czułam się tu dobrze, ale wiedziałam, że nie długo muszę się zmywać. Brunet przyniósł pizze, otworzył i położył ją na stoiku. Podał mi jeden kawałek pizzy, sam sobie też wziął i usiadł koło mnie, znów mnie obejmując. Włączył jakiś film, nie horror. Coś przypadkowego. Wszystko było cudownie, pizza, jego zapach i obecność, gdy nagle przypomniałam sobie, że wczoraj nie odwiózł mnie do domu. Zebrałam się i zapytałam go:
-Liam.. dlaczego nie odwiozłeś mnie wczoraj do domu?- zapytałam grzecznie i popatrzyłam mu w oczy, tak jak on mi.
-Kotku, nie powiedziałaś mi gdzie mieszkasz.-zaśmiał się i złączył nasze czoła.
Rzeczywiście, nie powiedziałam gdzie mieszkam. Idiotka!
Uśmiechnęłam się lekko i patrzyłam w jego zadowolone oczy. Jak on to robił, że był tak idealny?
-Chcesz już jechać?- zapytał mnie i zrobił smutną minę. Wyglądał uroczo.
Nie chciałam od niego jechać, ale musiałam.
-Ja muszę.- odpowiedziałam i sama zrobiłam smutna minę.
Wyglądał jak zbity piesek, z którym nikt nie chcę się bawić. Popatrzył się na moje usta.
Widziałam w jego oczach coś, jakby był.. napalony? Przygryzłam wargę. Robię tak kiedy nie wiem co zrobić, czy jestem zakłopotana. Popatrzył na mnie z jeszcze większym podniecenie. Ups! Chyba nie powinnam tak robić. Co jeśli pomyślał, że zrobiłam to specjalnie? Nadal patrzył się na moje usta i powiedział:
-Twoje usta wyglądają na spragnione.- powiedział i je pocałował.
Nie, nie, nie! Za wcześnie na takie coś! Czułam jak próbuje wepchnąć mi w swój język, lecz w porę go odepchnęłam.
-Liam.. dla mnie to za wcześnie.- powiedziałam i wstałam z kanapy.
-mógłbyś odwieźć mnie do domu?- zapytałam wiedząc że już pora odejść.
-Chce żebyś została.- odpowiedział i popatrzył na moje ciało.
Nie powiem że się nie przestraszyłam. Jego oczy obleciały mnie od góry do dołu, co nie było zbyt komfortowe jak dla mnie.
-Ale ja muszę wracać. Gdzie są moje ubrania?- zapytałam i spuściłam głowę.
-Hm, okej odwiozę Cię.-zgodził się łatwo nie powiem.-Torbę i ubrania są w naszej sypialni kotku.-powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Po jego słowach poszłam do sypialni. Słowo "naszej", utkwiło mi w pamięci i gdy je przypominałam uśmiechałam się w duchu. Weszłam do pokoju z łóżkiem próbując znaleźć wzrokiem moje ubrania.Po ciężkiej bitwie, znalazłam je. Leżały prawie pod łóżkiem, wraz z moją torbą. Najpierw sprawdziłam czy wszystko co moje w niej jest: portfel, telefon, kilka kosmetyków i klucze do domu i kawiarni. Wszystko było okej, więc zamknęłam drzwi na kluczyk i szybko się ubrałam w moją spódniczkę i koszulkę. Założyłam torbę i wyszłam z pokoju. Stanęłam w progu drzwi salono-kuchni i odparłam:
-Jestem gotowa.- On wstał i zeskanował mnie wzrokiem.
-Wyglądasz na prawdę seksownie, ale wolę cię w moich ubraniach... Nie przepraszam, wolę cię nago kotku..- na te słowa, zrobiłam się czerwona, a on się zaśmiał.Zboczeniec.
Otworzył mi drzwi na klatkę, a ja wyszłam. Wspólnie weszliśmy do windy, Liam nacisnął guzik "parter" i zaczęliśmy jechać. Przygryzłam wargę, a on popatrzył na mnie z pragnieniem.
-Ku*wa.- powiedział pod nosem, a ja dobrze to słyszałam.
Nie powinnam była przygryzać wargi! To na niego zbyt działa. Zjechaliśmy na parter, brunet otworzył drzwi dla mnie. Szedł za mną patrząc na moją pupę jeśli moje przeczucie mnie nie myli. Wyszliśmy z "apartamentowca" i udaliśmy się do auta. Otworzył mi drzwi, i okrążył samochód. Wsiadł i ruszyliśmy.
-Teraz powiesz mi gdzie mieszkasz, kotku?- zapytał i uśmiechnął się do mnie.
-Prezton 32/34.- odwzajemniłam uśmiech.
Jechaliśmy w ciszy, a kiedy dotarliśmy pod mój dom, wysiadł i otworzył mi drzwi.
-Dzięki za wszystko Liam, trzymaj się- powiedziałam i posłałam mu promienny uśmiech.
Wiedząc, że widzę go po raz ostatni.
Oparł się o samochód, a ja odeszłam w kierunku mojego domu. Gdy doszłam do drzwi obróciłam się za siebie sprawdzając czy nadal stoi przed moim domem i tak było.Uśmiechnął się do mnie. Weszłam do domu odłożyłam torbę i wyciągnęłam z niej telefon.
Poszłam na górę, do pokoju i wyjrzałam przez okno. Odjechał. Już więcej do nie zobaczę. Nie zobaczę mojego bohatera.
Gdy nagle poczułam wibracje telefonu. Sms od Liam'a. Skąd mam go w kontaktach? Za pewne zapisał się kiedy spałam. Jest całkiem sprytny.
Idziesz ze mną dziś na imprezę. Będę o 19;00 pod twoim domem.
Ubierz się seksownie xoxo
Cudny rozdział *o* zapraszam do mnie http://causeyouaremyheavem.blogspot.com/
ReplyDeleteGenialee.. *o* W sumie jak każdy.. *.* Czekam na nexta .. *,*
ReplyDeleteDzięki Wam <3 KC <3
ReplyDelete