Saturday, March 1, 2014

Rozdział 17

Zburzymy światy, wpuśćmy tam niebo
gdzieś w wieczności będziemy mogli znowu razem zatańczyć.
Byliśmy nierozerwalni, myślałam, że jestem niezastąpiona
Ale zostawiliśmy dziurę, która potem wybuchła
Nadal nie wiem jak to zepsuliśmy.

Selena Gomez -Love will remember ♥


**Perspektywa Seleny**

Kiedy Liam wyszedł z mieszkania, czym prędzej pobiegłam do Harrego. Cały dywan był w jego krwi. Stracił przytomność, a ja nie wiedziałam co robić. Nie mogłam zadzwonić na pogotowie, ale bałam się o Harrego. Co jeśli nie przeżyje? Choć rany są duże i w sporych ilościach, nie wyglądają na takie od których mógłby umrzeć. Obmyłam jego rany, przykleiłam plastry. Chciałam go położyć na kanapie, ale jestem zbyt słaba żeby go podnieść. Czekałam, aż się obudzi. Lampy już świeciły na ulicach, a gwiazdy oświetlały niebo. Zbliżała się noc, a ja bałam się jej. Kocham spać, ale czas przed zaśnięciem jest najgorszy. Wtedy wszystko mi się przypomina, wszystkie wspomnienia, kłopoty. To czas płaczu i smutku, a kiedy on jest bardzo wysoki, muszę sięgnąć po żyletkę.. 
Harry ocknął się w końcu i z trudem usiadł na łóżku. Był zły, bardzo zły. Patrzył na mnie jak na wroga, przez co byłam zakłopotana.
-Co to kurwa było?! Twój chłopak? Mówiłaś, że nikogo nie masz!- warknął i wstał z kanapy, udając się do wyjścia.
-Harry, zostań. Wszystko Ci wytłumaczę!- błagałam i powstrzymywałam go przed wyjściem, bo przecież w takim stanie nie jest to najlepszy pomysł.
-Zostaw mnie, nie chcę nic wiedzieć!- krzyknął i kulejąc, wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. 
Kurwa, czy ja właśnie straciłam osobę której potrzebuję, która nigdy mnie nie skrzywdziła, a dałam szanse tej która tyle razy była powodem cięcia? Świetnie Ci idzie Selena. Bądź z siebie dumna! 
Co miałam robić? W takich właśnie momentach, kiedy nic nie wiem, nie mam po co iść dalej, sięgam po żyletkę. I tym razem było tak samo..

***

Obudził mnie budzik, zwlekłam się z łóżka i założyłam kapcie. Była sobota, więc nigdzie nie musiałam się wybierać. Związałam włosy gumką i zeszłam do kuchni. Przyszykowałam sobie tosty i usiadłam w salonie. Dźwigając kanapkę, ujrzałam nie dawno zrobione rany i straciłam apetyt. Odłożyłam talerz z jedzeniem na ławę i skuliłam się na sofie. Minęły 5 dni odkąd to wszystko się wydarzyło. 5 dni. 5 dni cięcia, płaczu i rozpaczy. Ariana spała u mnie przez pierwsze dwa dni, żeby choć trochę mnie pozbierać, żeby chodź trochę naprawić. Musiała iść w końcu do pracy, mimo że sama nie trzymała się najlepiej. Obie cierpiałyśmy przez chłopaków. Nie odpowiednich chłopaków. Tak, pozdrawiam nasze szczęście. Harry totalnie mnie olał, w sumie sama zrobiłabym to samo. Liam czeka wytrwale na znak. A ja? A ja boję się napisać do któregokolwiek z nich. Dam Payn'owi szanse, ale jeszcze nie mam siły.. 
Blizny muszą się zagoić.

Zyskałam apetyt po 6 odcinku przygód "Sherlocka" i szybko zjadałam śniadanie. Nie miałam planów, Ariana nie mogła się nigdzie wyrwać, bo ma nocną zmianę w "Ibiza". Poszłam do pokoju się ubrać w szorty i bluzkę odkrywającą brzuch. Dzień był słoneczny, może nie było gorąco, ale ja zawsze chodziłam ubrana na przekór. Włożyłam swoje ulubione Nike, wzięłam telefon i wyszłam z domu. Poczułam promienie słoneczne na mojej twarzy i już wiedziałam co zrobię. Poczułam napływ odwagi, pewności siebie. Postanowiłam, że dziś, właśnie teraz, dam znak Payn'owi.


Wystukałam i wysłałam. Usunęłam jego numer z kontaktów, starałam się nie myśleć. W końcu go nie znałam, czyż nie? 
Szłam ulicą i zastanawiałam się jak będzie wyglądać nasze spotkanie. Jak on się zachowa? O czym będziemy rozmawiać? Tyle pytań, zero odpowiedzi. Postanowiłam przyspieszyć kroku, bo nie chciałam się spóźnić na "pierwsze" spotkanie. 
Byłam już pod kawiarenką. Masa wspomnień.. To tutaj poznałam Liama. Zamówił swoją "coste" i dał dużo wartościowy banknot i nie zażądał reszty. Musi być bogaty. Tyle go znam, a nawet nie wiem czym się zajmuję. Może teraz się to zmieni?
Popchnęłam drzwi i usłyszałam znany mi dzwonek, sygnalizujący wejście. Nie rozglądałam się po pokoju, żeby nie spotkać się z nim wzorkiem. Usiadłam w ostatnim stoliku, w kącie. Dźwignęłam głowę i szybko rozejrzałam się po kawiarence w poszukiwaniu Liam'a i znalazłam go. Siedział nie daleko mnie i patrzył się w moją stronę. Ale czy to na pewno był on? W ogóle nie wyglądał jak Payne, którego poznałam nie dawno. Miał mały tunel w uchu, kolczyk w brwi i wardze, na rękach widniało bardzo dużo nowych tatuaży, można było też dostrzec sporo siniaków i zadrapań na rękach. Co się z nim stało?
Payne chyba zauważył, że mu się przyglądam, bo na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek. Spłoszyłam się lekko,  szybko wzięłam do rąk "menu" i udawałam że zastanawiam się nad tym co sobie zamówić, bo tak na prawdę moje myśli krążył w okół odmienionego Liama. 
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk odsuwanego krzesła, przy moim stoliku. Popatrzyłam na sprawcę i okazało się, że to nikt inny jak Liam. Nadal z cwaniackim uśmiechem. Skarciłam się w myślach, za to że tak długo mu się przyglądałam. Nie dałabym mu wtedy tak dużej satysfakcji.
-I jak Ci się podobam?- zapytał, przygryzając wargę.
-Znamy się?-odparłam obojętnie, przynajmniej starałam się żeby tak było.
-Nie, ale możemy się poznać.
-Wątpię-powiedziałam i uśmiechnęłam się z sarkazmem. Dlaczego chciałam być nie miła?
-Zmień nastawienie.-powiedział i również uśmiechnął się z sarkazmem. 
Chyba go wkurwiłam. 
-Ja już chyba pójdę.-wymamrotałam i wstałam.
-Siadaj!-warknął, a wszyscy popatrzyli się na Nas. 
Nagle zaczęli nas wytykać palcami, szeptać i patrzeć na mnie ze współczuciem. O co im chodzi? 
Popatrzyłam na Liam'a, a w jego oczach dojrzałam gniew i złość. Przestraszyłam się i nie wiem czemu, ale usiadłam, bo wiedziałam że gdybym tego nie zrobiła zabiłby mnie. Teraz ogarnął mnie ogromny lęk. Kim jest chłopak siedzący na przeciwko mnie? 
-Nie graj takiej twardej.-powiedział nieco ciszej, lecz nadal z gniewem.
Chciałam coś powiedzieć, lecz strach mnie sparaliżował. Udał mi się wydusić z siebie kilka jęków, to wszystko.
-Boisz się?-zapytał już całkiem łagodnie.
-Nie-e.-skłamałam. Kurwa, ja się boję jak cholera!
-Wyglądasz słodko, jak się boisz-odparł z uśmiechem.-wkurwia mnie to miejsce. Chodź zabiorę Cię stąd.-powiedział i wstał. Chwycił mnie za rękę, a mnie o mało nie sparaliżował strach.
Wzięłam telefon i poszłam z nim za rękę. Ludzie znów patrzyli na mnie, jakbym straciła nogę, bądź rękę. Tak dużo było w ich oczach litości, a ja kurwa, nie wiedziałam czemu. Wyszliśmy na dwór i kierowaliśmy się w stronę auta Payne. Byłam pewna, że to jego, nie zmienił go jeszcze. Nie wiedziałam co teraz ze mną będzie. Jak to się wszystko potoczy. Mimo tego, że znałam Liama, bałam się go jak nigdy.
Otworzył mi drzwi, jak to ma w zwyczaju, a po chwili już jechaliśmy po drogach Anglii. Nie pytałam o nic, wiedziałam że mogę go wkurwić jakimkolwiek pytaniem. Ogólnie starałam się wyjść na pewną siebie i nie dać mu odkryć że się boję, mimo że było inaczej. Zerknęłam na niego i widziałam zupełnie innego chłopaka, którego pokochałam, któremu wybaczyłam, dałam szanse. Gdzie on jest?
Liam miał zaciśniętą szczękę i mocno trzymał kierownicę, co pokazywało jego mięśnie. Był zniewalająco przystojny, mimo tego że nie lubię tych wszystkich tuneli, kolczyków i tatuaży. Jechaliśmy już stosunkowo długo, a ja robiłam się głodna. Ale bałam się mu to powiedzieć. Nie wiadomo jakby zareagował.
Minęło zaledwie 5 min., a my zatrzymaliśmy się pod jakąś fabryką. Opuszczoną, starą fabryką. Co to znaczy?
-Jestem Liam.-powiedział i popatrzył  na mnie. 
Wiedziałam jak się nazywa, ale w końcu ten nasz układ..
-Świetnie.-odparłam zadziornie. Czy ja tak bardzo chcę kłopotów?!
-Może raczysz powiedzieć jak ty masz na imię?-powiedział, nadal łagodnie. Uff..
-To chyba nic nie zmieni. Lepiej powiedz co chcesz mi zrobić?-zapytałam.
Liam gwałtownie chwycił mój podbródek i przysunął do siebie, w jego oczach widziałam znowu tą złość i jakieś iskierki, które dawały mi nadzieję że mnie nie zabiję.
-Słuchaj mała suko. Nie udawaj twardej. Gramy na moich zasadach; nie będziesz mi się sprzeciwiać i nie będziesz nie miła. Masz się mnie słuchać i doceniać kiedy staram się z tobą wytrzymać!-warknął.
-To mnie zostaw! po co do mnie się przysiadłeś w kawiarence? po co mnie ze sobą wziąłeś?- odpowiedziałam również z gniewem, niech nie myśli że się boję. A boję się jak cholera..
-Jak masz na imię?-zapytał już 3 raz. Nie odpowiedział na poprzednie pytanie. Nie chciał? Nie mógł?
-Selena.-odparłam i wyrwałam się z jego uścisku. Bolało mnie, że nazwał mnie "małą suką". Za kogo on się ma? Dlaczego mu wybaczyłam? Jest jeszcze gorszy niż przedtem.
Wysiadł z auta i już szedł aby otworzyć mi drzwi, ale ja uprzedziłam go i wyszłam szybciej. Po tym jak mnie nazwał, niech nie myśli że jest dżentelmenem. 
Szliśmy równym krokiem, gdy dotarliśmy przed drzwi opuszczonej fabryki, przepuścił mnie pierwszą. Skorzystałam, nie chciałam już się kłócić. Słyszałam jakieś śmiechy i rozmowy. Kierowaliśmy się w ich kierunku. Zabrał mnie na spotkanie ze znajomymi? Mmm, "świetnie".
Dotarliśmy do pomieszczenia, które kiedyś należało chyba do sali konferencyjnej. Na środku był duży stół, a w okół niego dużo ludzi. Poznałam z nich tylko Zayna i Frankiego. Uśmiechnęłam się do ostatniego, ale na pierwszego nawet nie chciałam spojrzeć. Dupek, wystawił Ariane po seksie. Ciota!
Zauważyłam też kilka dziewczyn. Moją uwagę zwróciła jasna blondynka, z dziarami, tunelami i kolczykami, która siedziała na kolanach Zayna. Uuu,  już sobie znalazł pocieszenie? Obstawiam że to szmata, której sporo płaci. Mogłam to wywnioskować po skąpym ubraniu. Patrzyliśmy na siebie długo, w końcu posłałam jej fucka. No bo w końcu może przez nią Malik zapomniał o Ari? Zdziwiło ją moje zachowanie, ja też bym była zszokowana, przecież się nie znamy. Payne zauważył mojego środkowego i skarcił mnie wzrokiem, bo już chyba nie chciał się drzeć. Wszyscy powitali się z Liamem, już miałam siadać przy stole jak Payne, gdy nagle się odezwał.
-Idź do pokoju obok. Czekaj tam na mnie.-i wrócił do rozmowy ze znajomymi.
Byłam w szoku. Potraktował mnie jak swoją zabawkę, jak psa. Ciota!
Wyszłam stąd jak najszybciej i weszłam do jakiegoś pokoju, który wyglądał biuro szefa, tak myślę. Usiadłam na skórzanej kanapie. Zleciało 10 min, a nikt nie przyszedł. Ciekawiło mnie o czym rozmawiają. Postanowiłam, że ich podsłucham. Co mi szkodzi? Najwyżej Liam mnie zabije.
Stanęłam obok drzwi, które na moje szczęście nie były zamknięte. Wsłuchałam się w rozmowę.
-I co z nim zrobimy?-odezwał się jakiś chłopak.
-Zależy mu, to dajmy mu szanse.-odparł Liam.
-To kiedy walka i z kim?-zapytał, tym razem Zayn.
Jaka zaś walka?
-Myślę że w poniedziałek. Dajcie znak komuś z grupy Maxa, że szykuje się walka na śmierć i życie.-odpowiedział Liam.
-Zasady takie jak zawsze?
-Tak. Jak Justin wygra, czyli zabije, to dojdzie do nas, jak przegra, czyli umrze.. no cóż. A teraz niech robi to co mu kazałem. Zobaczymy czy w tym się chociaż sprawdzi.-powiedział i wstał od stołu. 
Jak najszybciej pobiegłam do pokoju, w którym miałam być. Strach smyrał mnie po plecach. Stanęłam koło regału z jakimiś książkami, próbowałam umiarkować oddech, tak żeby było normalnie. Liam wszedł do pokoju i objął mnie w pasie. Nie spodziewałam się takiego ruchu. Wzdrygnęłam się na jego dotyk. Bałam się, to normalne.
-Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać księżniczko.-brzydziłam się nim od kiedy usłyszałam co musi zrobić rzekomy Justin, żeby dojść do jego gangu, ale te słowa wywołały u mnie miłe dreszcze.
-Wszystko ok?-zapytał i pocałował moją szyję. Kolejne ciary.
-Tak, jest okej. Chciałabym wrócić do domu.-odparłam i uwolniłam się z jego uścisku. 
Widziałam grymas na jego twarzy, ale uśmiechnął się i chwycił za rękę. Czyżby wracał "mój" Liam? 
Nawet nie zorientowałam się kiedy byliśmy pod moim domem. Podczas jazdy nie odezwaliśmy się ani razu. Bałam się nadal, a on chyba o czymś myślał. Odprowadził mnie do drzwi. Staliśmy i patrzyliśmy się na siebie, trochę nie pewnie. 
-Może pójdziemy do mnie?-zapytał i oblizał wargę.
-Nie, nie czuję potrzeby.-odparłam i zmusiłam się do uśmiechu.
-A ja jednak chciałbym poczuć jak smakujesz.-powiedział i pocałował mnie w kącik ust.
-Przestań.-warknęłam. A było tak świetnie..
-I tak będziesz moja..-powiedział i polizał moją szyję.
Odepchnęłam się od niego i szybko weszłam do domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Usłyszałam tylko oddalające się kroki i śmiech. 
Co to kurwa było?  Na co on sobie pozwala?! Komu ja wybaczyłam! Co teraz będzie? Zdaję mi się, że on nie odpuści..
Znowu wszystko wywróci się o 180 stopni. Ale myślę że będzie bardziej nie bezpieczniej. 
Payne nie jest sobą.


___________________________________________________

Hej fistaszki! :)
Totalnie zepsułam, wiem.. Ale już teraz, na wiosnę, będę lepsza. Pisać rozdziały częściej i dłuższe. Mam nadzieję, że ten wam się spodobał xx.
Pamiętaj CZYTASZ = KOMENTUJESZ
To bardzo, bardzo motywuje. Chciałam Wam też ogłosić, że bohaterzy ulegli zmianie. Zajrzyjcie! :)
Co myślicie o "nowym" Payne? Jak potoczą się dalsze ich losy? Piszcie!

Do zobaczenia nie długo ♥



Nasz nowy bohater. yay! ♥



7 comments:

  1. Proszę o dodanie buttonu/linku Spisu Fanfiction

    spisfanfiction.blogspot.com

    ReplyDelete
  2. Rozdział świetny! Nie mogę uwierzyć że Liam tak się zachowuje i wygląda! Nie mogę go sobie wyobrazić takiego! Czekam na next! :*

    ReplyDelete
  3. Rozdział w miarę. Trochę Mi się nie podoba zachowanie Liama wiedząc, jaki jest w rzeczywistości. No ale dobra. To Twój blog i Twój pomysł, więc nie mieszam. ;D

    ReplyDelete
  4. Yyy trochę późno się wzięłam za komentowanie, ale trudno :] Super rozdzialik , ale troche mi smutno jest. Durny Liam! Musi tak robić?? Czekam na next *w*

    ReplyDelete
  5. Jeju kiedy next bo już nie mogę się doczeać następnego?
    Jak ktoś chętny chciałby poczytać, to mój blog:
    http://blackandwhite-onedirection.blogspot.com/

    ReplyDelete
  6. Kiedy next? Tak mnie to wciągnęło, że nie wiem! :D
    http://1dfansfiction.blogspot.com/ - wpadniesz do mnie ? :)

    ReplyDelete